Powrót do Patronowie Wspólnoty

Bł. Michał Giedroyć – świadectwo

Postać bł. Michała była mi wcześniej nieznana, „zapoznałam się” z nim, gdy zaczęłam interesować się Wspólnotą. Od początku czułam się związana z tą postacią, ponieważ posługa w zakrystii była (i jest) mi bardzo bliska – podobało mi się to jego oddanie się służbie ołtarza, jego dbałość o rzeczy Pańskie. Z czasem, kiedy zaczęły wdawać mi się we znaki problemy zdrowotne, zaczęłam szukać u niego wstawiennictwa. Patrzyłam na bł. Michała jako na tego, który zmagał się ze swoim zdrowiem przez całe życie i wierzyłam, że zwłaszcza on rozumie moje troski – może niekoniecznie wiem czemu mają one służyć, ale podobnie jak on, chciałam zawierzyć te problemy Jezusowi. O bł. Michale mówi się, że czynił małe rzeczy w wielki sposób. Swoje codzienne obowiązki ofiarowywał Bogu z miłości ku Niemu – jest to dla mnie zaproszenie, by czynić tak samo. Bo przecież na co dzień nie wykonuję wielkich, epokowych odkryć, nie ratuję świata, po prostu staram się wykonywać swoje obowiązki, drobne rzeczy, najlepiej jak potrafię. Czynić to w wielki sposób – ofiarować wszystko Jezusowi z miłości – to dla mnie zaproszenie od bł. Michała. Ostatnio odkryłam w jego postaci coś jeszcze. Słowa wypowiedziane do niego przez Jezusa Ukrzyżowanego „bądź cierpliwy aż do śmierci, a dam ci koronę życia” odkryły cechy jego charakteru, o których wcześniej nie myślałam. Bł. Michał stał się dla mnie patronem walki i pracy nad sobą. Bo tak naprawdę, po ludzku, życie jego nie było pasmem sukcesów. Narodził się w rodzinie szlacheckiej, co w tamtych czasach było jedyną w zasadzie przepustką do kariery, również kościelnej. Nie czuł się godny zostać kapłanem. Został „zwykłym” zakrystianinem, usługiwał kapłanom przy ołtarzu. Z pewnością nie było mu łatwo, że swoimi fizycznymi ułomnościami, emocjami i upokorzeniami z tego wynikającymi zmagał się przez całe życie. Nieprzypadkowe były te słowa Chrystusa o cierpliwości – przecież nabywa się ją poprzez pokorne przyjmowanie trudności życiowych, poprzez przyznanie się ale swojej słabości i oddawanie się Bogu takim jakim się jest. Trwał przed Jezusem na modlitwie, wpatrywał się w Jego krzyż i oddawał Mu nie tylko swoje cierpienia, ale i ludzi, którzy do niego przychodzili – jest to również dla mnie wezwanie, żeby tak czynić. Ludzie lgnęli do niego, bo on coś takiego w sobie miał, że ich do siebie przyciągał. Dzielili się swoimi problemami, codziennym życiem i widzieli, że sprawy, które mu zawierzają do modlitwy, przynoszą owoce, ich los się odmienia. Dla mnie, osoby konsekrowanej żyjącej w świecie, bł. Michał jest wzorem jak traktować ludzi, słuchać ich i zawierzać Bogu. Przyprowadzać ludzi do Boga również w modlitwie.